29 czerwca 2014

Sobotni wieczór, cicha i spokojna uliczka na obrzeżach miasta, tuż przy lesie. Z posesji dochodzi śmiech ludzi, czuć zapach rozpalanego grilla. A po drugiej stronie on. Nieduży wycieńczony, jakby niewidzialny, Laki. Skulony w kłębek, cichutki, bez sił by krzyczeć o ratunek, bez nadziei, że ktoś go zauważy, że ktoś pomoże. Bo przecież leży tak calutki dzień i nikt nie zwrócił na niego uwagi. Otóż skazany już został na śmierć…

A jednak ktoś się zatrzymał, pochylił głowę nad jego losem, to musi być szczęście…

Laki resztkami sił, podszedł do auta jakby nie dowierzając, że nadeszła pomoc. Nie prosił lecz błagał oczami byśmy go zabrali. Potulnie bez skargi na ból wszedł do samochodu i dał się zabrać do weterynarza.

Laki nie jadł od bardzo dawna, każdy okruszek karmy, którą go częstowaliśmy w trakcie badań, był dla niego jak dar z niebios. Waży 11kg., a powinien ważyć niemalże jeszcze raz tyle. Najprawdopodobniej został porzucony, najłatwiej było pozbyć się „problemu”, wyrzucając go na ulicę. Laki ma ok. 2-3 lat, jest skrajnie zaniedbany, osłabiony, cierpi również na świerzbowca. Leczenie potrwa parę tygodni.

Wdzięczność z jaką przyjął pomoc jest wprost nie do opisania, te jego piękne oczy, ten wzrok mówiący wszystko. Laki miał szczęście, Laki jest szczęściem i da szczęście komuś, kto pokocha go całym sercem.  Gdyby ktoś zechciał wesprzeć Lakiego darowizną w postaci specjalistycznej karmy dla psów z problemami skórnymi, która pomoże mu w regeneracji organizmu, będzie to ogromna pomoc.