Samuraj jest u nas w przytulisku już prawie rok. Przyszedł zimą, wychudzony, głodny i przerażony. Bał się własnego cienia. Jego historia nie jest nam znana ale można się łatwo domyśleć że przeszedł piekło – ten ogromny pies po przywiezieniu do schroniska próbował za wszelka cenę wcisnąć się miedzy ścianę boksu a budę by tylko nie wchodzić nikomu w drogę, by stać się niewidzialnym, nie ściągać kolejnych ciosów na obolałe i wychudzone ciałko…wiele tygodni minęło nim zdecydował się ponownie zaufać człowiekowi, wiele godzin przez kraty, potem w boksie aż w końcu uwierzył że człowiek nie zrobi mu znowu krzywdy. Już chodzi na spacery, biega sam po terenie przytuliska, choć nadal boi się obcych, każda podniesiona ręka czy głos kojarzy mu się z koszmarem, przez który przeszedł więc kuli swój wielki ogon i stara się zniknąć. Grzecznie chodzi na smyczy ale nadal nie chce zbytnio oddalać się od przytuliska, które stało się dla niego domem, jak chce wracać zapiera się z całych sił, sugerując że to koniec spaceru. Samuraj ma niesamowite oczy, oczy które rozświetlają się na widok wolontariuszy. Od momentu jak przekraczają bramę przytuliska siada przy kratach i niecierpliwie przeskakuje z łapki na łapkę, czekając aż przyjdzie jego kolej… Uwielbia się przytulać, wciskając w ręce swój wielki pysk, jakby zapominał, że nie jest już malutkim szczeniakiem a ogromnym, dostojnym psem. To niesamowicie mądry i łagodny psiak, który potrzebuje dużo serca i cierpliwości. Wystarczy poświęcić mu chwilę uwagi a odda całe swoje psie serce. Zasługuje na najlepszy dom na świecie.